Ivar i zaginiony diplodok recenzja

Bjärbo Lisa, Ivar i zaginiony diplodok, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020.

7 marca 2022 r.

Jak dobrze być u siebie, (…).

Najmłodsi miłośnicy dinozaurów z chęcią poznają Ivara, gdyż w jego pokoju znajduje się pudełko nazwane Krainą Dinozaurów. Co więcej, każdego wieczora figurki jego ulubionych gadów ożywają.

Przygody Ivara są treścią pięciu książek. W Ivarze i zaginionym diplodoku, drugim tomie serii, bohater również nie może doczekać się, aż tata uśnie,  a gdy to w końcu następuje, chłopiec stawia stopę pomiędzy zabawkami i czeka, by wszystko zaczęło wirować. Po chwili pojawia się w Krainie Dinozaurów, w której jest mały jak mrówka. Poznana Doris opowiada mu o ucieczce jej stada spowodowanej strasznym wybuchem wulkanu oraz o próbach odnalezienia swojej rodziny. Ivar postanawia pomóc Doris. Siedząc na szyi diplodoka, kieruje nim tak skutecznie, że odnajdują rodzinę dinozaura, a wtedy bohater daje susa i powraca do swojego łóżka.

Jak zaznacza Katarzyna Skalska, znawczyni literatury skandynawskiej, szwedzka literatura dla dzieci tworzona jest w duchu omtanke, czyli troski, oczywiście troski o dziecko, co przejawia się m. in. pozostawieniem dzieciom przestrzeni na ich własne doświadczenie, przeżywanie i eksperymentowanie. Takim miejscem dla bohatera książki jest właśnie jego Kraina Dinozaurów. Ivar sam podejmuje decyzję o udzieleniu pomocy Doris. Aby uskutecznić działania, wykorzystuje nabyte wcześniej umiejętności. Wie, jak przygotować się do poszukiwań, gdyż ćwiczył to w przedszkolu podczas zabawy z kolegami w chowanego:

– Najpierw trzeba znaleźć dobry punkt obserwacyjny – mówi Ivar. – Potem trzeba cierpliwie obserwować, czy coś się rusza, i nasłuchiwać wszelkich dźwięków. Czy tak właśnie robiłaś?

Kierowanie ogromnym diplodokiem również nie sprawia mu problemu, ponieważ przypomina grę komputerową, chłopiec potrafi bardzo szybko podejmować decyzje i wydawać krótkie polecenia:

– W prawo, w prawo, skacz! Prosto, prosto, teraz prosto, skręcaj! Zatrzymaj się, stop, stop STOOOPP!

Podczas przygody Ivar zdobywa też nowe doświadczenie: pojmuje, że nie wszystko musi być groźne, nawet jeśli jest ogromne:

Kiedy się odwraca, widzi, że dinozaur, który mu się przygląda, wcale nie jest taki groźny. Jest tylko bardzo duży.

Chłopiec cieszy się widokiem szczęśliwych, przytulonych do siebie dinozaurów, nie zapomina jednak, że jego stadem jest pozostawiona w domu rodzina, wśród której czuje się bezpiecznie i do której z chęcią wraca:

Jak dobrze być u siebie, myśli Ivar.

Tworzone w duchu omtanke książki charakteryzują się też wielowarstwowością, zarówno pod względem treści, jak i ilustracji. W artykule Szwedzka literatura dla dzieci w duchu omtanke tłumaczka podkreśla, że odkrywanie kolejnych znaczeń tekstu i rysunków uzależnione jest od wieku, doświadczenia i wrażliwości odbiorcy. Wiedząc, że Lisa Bjärbo, autorka Ivara i zaginionego diplodoka, napisała też wiele wegetariańskich książek kucharskich, zastanawiam się nad interpretacją fragmentu:

– Nawet taki duży dinozaur jak ja potrzebuje ochrony stada. Szczególnie jeśli pojawiliby się głodni mięsożercy.

Ivar wrócił szczęśliwie do domu, zasypia w ciepłym łóżku obok śpiącego taty i małego pieska, ja jednak pozostałam na wulkanicznej ziemi i rozglądam się w poszukiwaniu zielonych roślin i niebieskich jezior, a może po prostu zachwyciły mnie ilustracje Emmy Göthner

dinozaur
Lisa Bjarbo autorka
Emma Gothner ilustratorka
przygoda
diplodok
dziecko