23 lutego 2022 r.
Wszechświat (...) wygląda (...) trochę jak wata cukrowa, (...).
Zima wydaje się dobrą porą na czytanie książek o kosmosie, gdyż nocne niebo otula nas wtedy długo. Spójrz na sklepienie niebieskie
w pogodną noc, pod ciemnym wiejskim lub górskim niebem, Przez teleskop lub lornetkę dojrzysz też system czterech najjaśniejszych satelitów Jowisza – (…), (…) zabierz ze sobą mapę nieba, aby (…) – zachęca astronom amator, tym razem zwracając się do najmłodszych miłośników astronomii, do tych, którym w przyglądaniu się niebu nocą będą towarzyszyć rodzice.
Drodzy Odkrywcy odnajdą w tej publikacji odpowiedzi na trzydzieści siedem pytań dotyczących ciał niebieskich, zjawisk zachodzących poza Ziemią, ewolucji układów gwiezdnych, kosmicznych eksplozji, czarnych dziur oraz faktów na temat powstania wszechświata, a po lekturze zadadzą zapewne kolejne. I warto będzie znów szukać odpowiedzi, gdyż taka jest natura wiedzy, o czym Przemysław Rudź przypomina podczas prezentowania książki na swoim blogu.
Przyczyna słonecznego blasku nie będzie trudna do zrozumienia, ponieważ czytelnik odwoła się do znanej sobie rzeczywistości: Słońce, (…), jest ogromnym piecem. Jedną z tajemnic gwiazd wyjaśni dzięki łyżeczce: (…), że mała łyżeczka ich materii ważyłaby kilka miliardów ton!, a bezmiar największych struktur wszechświata wyobrazi sobie za sprawą cukrowej waty: (…) z pozycji hipotetycznego obserwatora spoglądającego na Wszechświat z zewnątrz, wygląda on trochę jak wata cukrowa, (…).
Autor zanurza czytelników w bezkresie kosmicznego oceanu, w amatorskim teleskopie pokazuje rozrzucone po niebie diamenty, ocenia, które z obserwowanych zjawisk jest prawdziwym cudem przyrody, wskazuje na jedne z najpiękniejszych ciał niebieskich, słowem, wyraża swój zachwyt obserwatora nocnego nieba.
A kosmos, który odsłania przed najmłodszymi Odkrywcami ilustrator, ma barwy pastelowe. Połowa dwustronicowych rozdziałów wypełniona jest ich łagodnymi odcieniami, w tej kolorystyce utrzymane są też duże napisy – tytuły. Narrację rozdzielają liczne rysunki przedstawiające na przykład mknący z pasażerami w różnym wieku Star Bus, wzdychającego za lepszym teleskopem Galileusza czy jeden z kraterów Merkurego. Nie zabrakło też postaci kosmitów, najczęściej wątpiących w istnienie ludzkiej cywilizacji. Zabawne ilustracje, jak nazwano w streszczeniu (na trzeciej stronie okładki) rysunki wykonane przez Macieja Maćkowiaka, obrazują często wieloznaczność określeń użytych w tekście: droga, którą spacerują mieszkańcy, może być przecież Drogą Mleczną, a Pas Główny – zarówno pasem autostrady, jak i skupiskiem planetoid. Autor tych pastelowych szkiców wykonał również projekt layoutu (wzorca, stałego układu kompozycyjnego strony publikacji) i projekt okładki.
Nie dziwi wyróżnienie tej publikacji artykułem zamieszczonym w dwumiesięczniku Urania. Postępy Astronomii. Całość (dosłownie!) współczesnej astronomii (…), (…) astronom niezawodowy, natomiast autor jak najbardziej profesjonalny – napisał w tekście Książka pod choinkę redaktor naczelny czasopisma, prof. Maciej Mikołajewski, doceniając w ten sposób umiejętności autora . Wyraził także przekonanie, że popularyzująca astronomię elementarną książeczka rozbudzi ciekawość, nawet jeśli jej lektorami będą mama i tata.
Najlepszym sposobem poznawania tajemnic nauki przyrodniczej, jaką jest astronomia, okazuje się poszukiwanie odpowiedzi
na zadane pytania, dokonywanie obserwacji w terenie, przeprowadzanie doświadczeń.
A jak to działa oczami dorosłego czytelnika? Dla mnie bohaterem rozdziałów jest światło, o którym autor wspomina m.in. podczas omawiania zasady działania spektroskopu: (…), że światło po przejściu przez różne substancje niesie ze sobą ich ślad – jakby zapisany wzór, który jest ich indywidualną wizytówką. Do refleksji skłania informacja o jedynie względnym spokoju panującym w Układzie Słonecznym, zastanawia wzmianka na temat odległych kosmicznych katastrof.
Jak to działa? Kosmos jest zachętą do wspólnego z dzieckiem czytania i podjęcia wspólnych obserwacji. Wszechświat jest naprawdę ogromny, prawda?